piątek, 19 grudnia 2014

Film/seriale, które chciałbym obejrzeć, ale nie powstały

Czyli zestawienie tego co chętnie bym zobaczył, gdyby coś takiego się pojawiło, ale niestety nikt w hollywood, ani nigdzie indziej nie wpadł na ten pomysł.

1. Filmy o miłości
Zapewne większość powie, że takich filmów jest miliardy. Tak, ale one nie przedstawiają miłości. Przedstawiają ograny schemat pokazywania miłości w filmach. Zawsze oglądamy te same motywy (wredny chłopak, który jest bucem, nieporozumienie gdzieś pod koniec filmu, wielka scena kiedy na końcu biegną sie spotkać, ale to się wydaje już praktycznie niemożliwe). Czemu nikt na całym świecie nie nakręcił prawdziwego filmu o miłości. Takiego w którym przedstawione będzie nam uczucie pomiędzy bohaterami, a nie ograne motywy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. O ile istnieją dobre filmy z wątkiem miłosnym, które skupiają się na innych elementach (jak chociażby 5 centymetrów na sekundę, który skupia się na pokazaniu rozłąki głównych postaci) to filmu o samej miłości tak naprawdę nie ma.

2. Czegoś nowego z fantastyki
W ostatnich latach fantastyka leży. Świetne seriale jak Farscape i Firefly zakończyły swoje istnienie. Star Trek zresztą też. W filmach jest niewiele lepiej, co prawda powstały dwa filmy Star Trek, ale były one raczej próbą reaktywowania marki poprzez zrobienia z niej nowych Gwiezdnych wojen. Tylko, że w tych filmach po prostu mamy Gwiezdne wojny w świecie Star Treka. Niezbyt wykorzystano potencjał tego uniwersum. Zrobiono po prostu w miarę dobre filmy s.f., ale to nic co by można było obejrzeć więcej niż jeden czy dwa razy.
Strażnicy galaktyki są pod tym względem lepsi chociaż sam film jest trochę jakby dopiero wstępem. Trochę brakuje tu jakiegoś rozszerzenia tego uniwersum (wszelkie komiksy z tej serii dzieją sie w innym uniwersum, mają zupełnie inne postaci, mają zaledwie kilka zeszytów  albo mają już trochę zeszytów, ale są nierozerwalnie złączeni z innymi komiksami, bez których nie da się tego zrozumieć).
Wielkie nadzieje wiązałem z Defiance. Niestety okazało się, że fabuła i postaci są dość sztampowe, a cała fabuła dzieje się tylko na Ziemi i to w jednym miejscu.
Nie ma nic co byłoby czymś na miarę Matrixa, Gwiezdnych wojen czy Władcy pierścieni. To co mamy w kinach to tylko odcinania kuponów od znanych marek, albo filmy, które wykorzystują z fantastyki tylko drobne motywy, a dzieją się w dość przyziemnym środowisku.
Brakuje czegoś nowego z fantastyki, co by miało swój pomysł. Co by miało jakiś ciekawy świat przedstawiony, pokazało coś niezwykłego i miało ciekawą fabułę.

3. Czegoś o młodych ludziach
Tego też powstaje niby dużo, ale prawie wszystko jest po prostu słabe. Licealiści zawsze pokazani są w dokładnie ten sam sposób, a jak ktoś pokazuje ich "realnie" to oznacza to wrzucenie do serialu czy filmu wszystkich możliwych nałogów i deprawacji.
Poza tym w świecie filmowym studenci nie istnieją. Nie ma żadnego filmu dziejącego się na studiach. Parę razy widziałem stwierdzenia, że byłoby to zbyt nudne. Nieprawda. Sam studiuje od prawie 6 lat i powiem, że dałoby się zrobić porządny komediodramat wokół tego. Tylko niestety twórcy wolą nakręcić kolejny stereotypowy film o nastolatkach. Jedynym dobrym serialem o młodych ludziach jest Joan z Arkadii. Tam mamy normalnych ludzi, niemalże takich jak można spotkać wszędzie, problemy, które są ciekawe, ale nie przesadzone. Niestety serial urwano po drugim sezonie i nie mamy nic w podobnym stylu.

4. Filmy o niepełnosprawnych
No właśnie. Jedyne filmy poruszające ta tematykę są zazwyczaj nudnymi dramatami, nie wywołującymi żadnych emocji.
Chętnie bym zobaczył coś co pokazuje niepełnosprawnych jak Katawa Shoujo, czyli jako normalnych ludzi. Trochę denerwujące, że tyle mówi się o tolerancji a jakoś w mało którym filmie mamy niewidomego, czy kogoś na wózku. Nie mówię by zrobić z tego społeczny przymus jak w przypadku afroamerykanów (czyli jak w filmie nie ma afroamerykanina to jest on zły i rasistowski), tylko o tym by częściej pojawiali się też niepełnosprawni.

5. Steampunk
Jest co prawda kilka tytułów w tych klimatach, ale nie należą one do szczególnie rewelacyjnych. Zwykle są to po prostu filmy przygodowe, takie które obejrzy się raz i tyle, bo nie mają nic szczególnego co by przykuło uwagę.

6. Cyberpunk
Z cyberpunku z udanych pozycji można wymienić tylko pierwszego Matrixa. Nie ma nic ciekawego w tych klimatach, a szkoda, bo ta stylistyka jest bardzo fajna i ciekawie byłoby zobaczyć coś więcej z tego gatunku. Niby powstały jakieś anime w tych klimatach, ale zazwyczaj są one dość nudne, nie mające jakiegoś ciekawego pomysłu na fabułę.

7. Film/Serial z fantastyki z kobietą jako główną bohaterką
Niestety kino jest dość seksistowskie. Zwłaszcza w fantastyce. Kobiece bohaterki jako główne postaci znajdziemy tylko w filmach dla nastolatków jak Zmierzch czy Igrzyska śmierci, gdzie fantastyki w gruncie rzeczy jest stosunkowo niewiele (jest ona uzupełnieniem wizji świata, a nie jego podstawą). Nawet jeśli mamy grupę głównych postaci, to kobieta nigdy nie będzie jej liderem. Tym zawsze będzie biały facet (jedyne wyjątki to Star Trek: Stacja kosmiczna, Star Trek: Voyager czy Planeta Skarbów). Jeśli mamy kobietę dowodzącą jakąś grupą to zazwyczaj jest to postać drugoplanowa albo epizodyczna.
Fajnie by było zobaczyć coś z fantastyki, gdzie to kobieta odgrywa główną rolę, a nie kolejny biały facet.

To tyle jeśli chodzi o filmy, które nie istnieją, a chciałbym obejrzeć.Oczywiście nie jestem osobą nieomylną. Może tak naprawdę, gdzies w jakimś kraju jest taki film, ale go nie zauważyłem. Jeśli znacie coś takiego to piszcie.


środa, 10 grudnia 2014

Śmierć Gwiezdnych wojen

Kiedyś jak zaczynałem czytać fora o Gwiezdnych wojnach natrafiłem na zastanawianie się jak to wszystko się skończy. Kiedy całe uniwersum się zakończy, nie będzie już nic. Kiedyś wydawało się to niemożliwe, ale teraz przeżywamy śmierć Gwiezdnych wojen

1. Skasowanie EU
EU było trzonem Gwiezdnych wojen. Bez niego Star wars byłoby serią sześciu filmów i w sumie nie byłoby czym się w nim zajmować, o czym dyskutować.
Nie dość, że EU napędzało fanostwo, to jeszcze dało nam wiele znacznie lepszych i ciekawszych historii niż to co widzieliśmy na ekranie. Zobaczyliśmy jak uniwersalny jest świat gwiezdnych wojen, jak wiele rzeczy można tu wymyślić, dorzucić do tego wszystkiego.
Niestety, przyszedł Disney i powiedział, że to idzie na śmietnik. Bez dokończenia zaczętych wątków. A zapowiadane pozycje z nowego uniwersum? Tylko odcinanie się od tego co ludziom podobało się w filmach. Nic nowego, kreatywnego. Żadnego rozwoju tego świata, który na nowo jest pusty.

2.Wstrzymanie książek i komiksów. 
Ze względu na wykupienie Lucasfilmu przez disneya w Polsce przestały wychodzić książki i komiksy. No bo trzeba uzgodnić nowe warunki czy coś. Ok, spoko, tylko to trwa już jakieś pół roku! Disney kompletnie w tym momencie olewa fanów, nie dając im dostępu do nowych książek i komiksów. Tak jak ja chcę przeczytać A New Dawn, ale oczywiście nie mogę, bo przez Disney nic nie wychodzi.

3. Wszystko dla dzieci
Wszystko co obecnie wychodzi z SW to produkty dla dzieci. Wystarczy pochodzić po sklepach i widać, że nic "dorosłego" z logiem SW nie kupimy. W telewizji mamy dwa seriale "Kroniki Yody" i "Rebelianci". Oba tylko dla dzieci, nie mające nic do zaoferowania dla dorosłych.
Można odnieść wrażenie, że Disney traktuje SW jak jakiegoś Ben 10, Transformersy czy inne marki nastawione typowo dla dzieci.
A jak już się znajdzie święty gral w postaci czegoś z SW co nie krzyczy "jestem zdziecinniałym dorosłym" to są to produkty robione byle jak i tylko odwołujące się do filmów. Kiedyś mieliśmy chociaż Star Wars Miniatures, które brało ile się da z gwiezdnych wojen. Dziś mamy tylko X-wingi, dziejące się tylko w jednych czasach, z tylko trzema frakcjami i w dodatku mega drogie.
Nie ma nic fajnego co by można było pójść do sklepu i sobie kupić z logiem SW.

4.Gry
Gier komputerowych nie ma. Nawet nie zapowiedziano niczego ciekawego. Jest The Old Republic, ale to nudne i jest przekombinowane (nawrzucają tysiące skilli, a potem człowiek się w nich gubi totalnie). Poza tym nie ma trybu dla tych, którzy chcą skupić się na fabule, a nie ciągłym podbijaniu levela. Już nie mówiąc o tym, że same fabuły są dość nudne, towarzyszy jest mało i są nieciekawi, Swobody, która była strasznie zapowiadana w niemalże każdym filmiku zapowiadającym totalnie nie ma. I jeszcze w dodatku przez tą grę pojawiła się najbardziej wkurzająca książka z logiem Star Wars czyli Revan, który kompletnie niszczy KotORy.


W dzisiejszych czasach trudno być fanem. Nie ma ani książek, ani komiksów, ani gier. Kompletnie niczego. A to co zapowiadają raczej nie napawa optymizmem. No bo ile można czytać o Luku, Lei, Tarkinie. Te postaci widzieliśmy już miliardy razy. Jak się patrzy na wszelkie zapowiedzi. To nie ma nic, co zapowiadałoby coś równie dobrego jak chociażby "Republic" czy KotORy. Ma się wrażenie, że czeka nas jedno wielkie odcinanie kuponów od popularności starej trylogii. Czyli zamiast opowiedzieć ciekawą historię opowiadamy byle co, a to i tak się sprzeda bo są postaci z filmów. Takie podejście jednak rzadko kiedy rodzi coś dobrego. Zazwyczaj najlepszymi dziełami w uniwersum SW są te które nie bały się zaryzykować i zacząć pokazać czegoś nowego, świeżego, oryginalnego. Niestety nadszedł czas, kiedy będziemy patrzeć jak gwiezdne wojny umierają.

wtorek, 2 grudnia 2014

Star Wars Rebels- co mi się podoba a co nie?

Star Wars Rebels to kolejny serial Star Wars i choć jest on lepszy niż The Clone Wars to jednak mimo wszystko spodziewałem się czegoś innego. Jako, że skończyła się I część I sezonu i mamy przerwę w wyświetlaniu odcinków uznałem, że to dobry moment, aby napisać o moich wrażeniach z serialu.

Zacznijmy od plusów serialu.

1. Główni bohaterowie
Dostajemy grupę postaci, które pod względem różnorodności czy potencjału do opowiadania ciekawych historii mogą się równać postacią z wielu seriali s.f. Są w miarę dobrze zrobieni. Widać, że próbowano, aby nie były tak do końca sztampowe jednak nie posunięto się z tym jakoś bardzo daleko.

2. Lepsze niż TCW
Na pewno serial ten jest lepszy od TCW zarówno pod względem postaci, jak i historii. No i tutaj nie wciska się na siłę elementów EU, po to żeby je kompletnie zmienić i wkurzyć fanów.

3. Nie rujnuje EU
Mimo iż serial nie dzieje się w tym samym świecie co EU, to mimo wszystko łatwiej byłoby go włączyć do starego kanonu niż TCW. Nawet patrząc tylko na pierwsze kilka odcinków TCW, to znajdziemy tam wiele rzeczy, które nie pasowały do reszty. Tu tak nie ma. To zabawne, że kreskówka z poza Legends bardziej do niego pasuje niż kreskówka która w nim jest.

4. Są ciekawe momenty
Nie jest to serial to tak dobry jak "Awatar: Legenda Aanga", ale wciąż jako serial Star Wars jest w miarę OK. Czasem znajdziemy jakiś fajny dialog, sceny akcji też jakoś wyglądają (nawet niektóre zapadają w pamięć, co jest wielkim postęp, gdyż w TCW pojedynki były totalnie nijakie). No i jedna ze scen pod koniec "Iskry Rebelii", w której naprawdę czuć było klimat SW. W dodatku ta scena ładnie oddawała czasy w którym dzieje się serial.

Jakie są rzeczy, które mi się póki co nie podobają?

1. Brak fabuły
Poszczególne odcinki to pojedyncze historie, które nie bardzo są ze sobą związane. Powiązania te są ledwie widoczne i nie ogrywają większego znaczenia. Cała działalność załogi w gruncie rzeczy nie ma sprecyzowanego celu, ani nic co jakoś dawałoby chociaż iluzje tego, że mamy fabułę, która idzie naprzód.

2. Brak głębi postaci
Postaci są ciekawe i można wiele z nich wycisnąć. Tyle, że twórcy tego nie robią. Nawet w żaden sposób nie zaznaczają tych wątków na zasadzie "ciekawe co się za tym kryje, co się wtedy stało". Nawet kiedy zdarza się, że postać coś wspomina o przeszłości to jest prezentowane w mało interesujący sposób.

3. Mało postaci kobiecych
Po pierwsze standardowo w głównej załodze jest mniej kobiet niż mężczyzn. Po drugie Hera i Sabine przez większość czasu są bardziej w tle tego wszystkiego. Są jak postaci drugoplanowe. Nawet w odcinku, który miał się na nich koncentrować było ich za mało.

4. Kapitan Hera, ale dowódca Kanan
W pierwszych filmikach zapowiadających było wspomniane, że Hera to kapitan. Uznałem, że to fajny motyw, że liderem drużyny będzie kobieta i to kosmitka. Coś czego nie mieliśmy od czasów Planety skarbów. Jednak w samym serialu okazuje się, że liderem jest Kanan, a Hera jest właścicielką statku i dlatego jest kapitanem. Szkoda, bo mógł to być ciekawy motyw pokazujący dzieciom, że dowódcą może być każdy nawet jeśli jest innej rasy i płci. A tak znowu mamy lidera w postaci białego faceta (jak w praktycznie każdym serialu s.f.).

5. Kessel
Mając całe uniwersum planet o zwyczajnym wyglądzie, twórcy Rebelsów wybrali tą która tak nie wyglądała i zrobili z niej planete o standardowym kulistym wyglądzie.

6. Trochę za łatwo
To problem, który był już w TCW i tutaj też on występuje. Głównym bohaterom trochę za łatwo idzie to wszystko. Nawet jak na kreskówkę dla dzieci to wszystko idzie im zbyt prosto. Gdyby tak było to rebelia rozwaliłaby Imperium w kilka lat, a nie przez ponad 20.

7. Jedna planeta
Główni bohaterowie kręcą się wokół jednej i tej samej planety. Cały czas są gdzieś w jej pobliżu. To nie dość, że nudne to trochę nielogiczne (tacy, którzy tak walczą z Imperium raczej powinni często zmieniać miejsce działania, by nikt ich nie wytropił).

8. Animacja
O ile tła i rzeczy takie jak przyroda czy budynki wyglądają dobrze. Postaci są nieco plastikowe. Poza tym w serialu często używają tych samych postaci aż do przesady, co trochę bywa denerwujące.

9. Brak czołówki totalnie denerwuje mnie brak jakieś czołówki wprowadzającej widza w serial. Czołówki to swego wizytówka serialu. Tutaj wszystko ogranicza się do loga serialu

Mam nadzieje, że serial się poprawi i w przyszłości będzie mniej rzeczy na które narzekam.


wtorek, 1 kwietnia 2014

2 najgorsze zakończenia seriali jakie widziałem

Rzadko który serial dożywa swojego zakończenia. Wiele z nich nawet tak genialnych Firefly zostaje nagle uśmiercona przez stacje. Jednak nie wszystkie, którym udało się dotrwać mają satysfakcjonujące zakończenie.
Uwaga poniższy wpis ze względu na tematykę będzie zawierał megaostre spoilery!!!

Andromeda


5 sezon serialu zmienił miejsce akcji serialu wrzucając bohaterów do opuszczonego układu. Pomysł był fajny, ale jego wykonanie było dość słabe. Do tego jeszcze mamy beznadziejne zakończenie. Jaki jest z nim problem? Otóż widać, że ta historia powstała po to aby w tych dwóch odcinkach zamknąć rozpoczęte wątki. Odcinki są dość nieskładne fabulanie, niedopracowane. Plan głównych złych dość oklepany, a sama końcowa walka jest dość średnia. Sama zaś końcowa scena jest dość urwana. Co prawda wcześniej pojawiają się wyjaśnienia, które mają wszystko ukierunkować, ale one sprawiają, że mamy jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Dużo lepsze było zakończenie 4 sezonu, które mogło by spokojnie być końcem serialu i dobrze się w tej roli spisywać.

Jak poznałem waszą matkę


Na to czekałem od 5 lat. Zakończenie mojego ulubionego serialu. W ostatnich sezonach podobało mi się to jak serial dojrzał, postaci powoli się zmieniały. Sam zaś serial opowiadał o miłości w sposób w miarę prawdziwy, a nie udziwniony poprzez hollywoodzkie schematy. Niestety ostateczne zakończenie olewa całą historię zapowiedzianą przez 9 sezonów. Przez cały serial budowano poczucie, że nieszczęśliwa miłość do Robin była długą i wyboistą drogą do poznania tej jedynej. Zupełnie jak w życiu. Trzeba wiele przeżyć, wypłakać wiele łez by w końcu natrafić na tą cudowną, właściwą osobę. Jednak w ostatnich scenach odcinka kompletnie to olano czyniąc z Matki jedną z przelotnych prób oderwania się od Robin.
Z jednej z najlepiej zapowiadających się historii o miłości zrobili coś megasłabego.

poniedziałek, 3 marca 2014

7 ulubionych: Postaci kobiece z fantastyki

Dziś przedstawię wam ranking siedmiu moich ulubionych postaci kobiecych z filmów, seriali, komiksów, gier komputerowych związanych z fantastyką. Przyjąłem ograniczenie jedna postać na uniwersum, by nie zalać całego rankingu postaciami z Gwiezdnych wojen czy Doktor Who (może kiedyś zrobię dla nich osobne rankingi). Do rankingu mogły się załapać wszelkie postaci płci żeńskiej, nie zależnie od rasy, koloru skóry, czy kosmicznego pochodzenia.


7. Cameron (Terminator: Kroniki Sary Connor)
Sam serial był dość średni (żeby nie powiedzieć kiepski), ale miał ciekawe pomysły. Jednym z nich była postać Cameron, żeńskiego terminatora mającego chronić Johna Connora. Takich postaci jak ona nie widuje się często. Z jednej strony jest ona trochę zagubiona żyjąc pośród ludzi i udając jednego z nich. Z drugiej jest silna i ciężka do pokonania podobnie jak inne terminatory.
CIEKAWOSTKA
Imię Cameron to nawiązanie do nazwiska twórcy serii Terminator, Jamesa Camerona.


6. Aayla Secura (Star Wars: Republic)
W uniwersum gwiezdnych wojen jest masę ciekawych postaci. Jednak do tego rankingu postanowiłem wrzucić postać w miarę rozpoznawaną. Postać Aayli Secury w samym filmie pojawia się epizodycznie. Dopiero komiksy pokazują jej osobowość. Dzięki nim stała się ona czymś więcej niż magnesem na oczy męskich fanów. I sprawiło, że bardzo ją polubiłem. Komiksy z nią i jej mistrzem były jednymi z najlepszych jakie czytałem. Aayla nie była postacią będącą prostym kopiuj wklej z czegoś co już znamy. Było w niej coś ciekawego i świeżego. Szkoda, że bardziej współczesne komiksy Star Wars nie tworzą tak dobrych postaci kobiecych.
CIEKAWOSTKA
-Postać tą wymyślono na potrzeby serii komiksowej Star Wars Republic. Jednak spodobała się Lucasowi, który wrzucił ją do dwóch części nowej trylogii.


5. Nimfadora Tonks (Harry Potter)
Moja ulubiona postać z cyklu o Harrym Potterze. Jest ona może postacią drugo- czy nawet trzecioplanową, ale była na tyle charakterystyczna, że człowiek ją pamięta po przeczytaniu. Jest w niej tyle życia, tyle radości. I to właśnie lubię w tej postaci. Uważam, że Tonks jest świetna zarówno w książce jak i filmie, który z oczywistych względów musiał umniejszyć częstotliwość pojawiania się tej postaci, kosztem głównej fabuły. Choć jak można zobaczyć zagłębiając się w dodatki z DVD Zakonu Feniksa dobrali idealną aktorkę do tej roli.


4. Clara Oswald (Doktor Who)
O ile 5 i 6 sezon Doktor Who raczej mnie rozczarował. To w przypadku 7. już nie było aż tak źle. Jednak na prawdę się wciągnąłem ponownie w serial, gdy zacząłem oglądać odcinki w których pojawiła się Clara. I wreszcie otrzymujemy fajną postać. Nie jakąś zaślepioną w Doktorze, Amy czy jej nijakiego męża. Wreszcie mamy jakąś żywą postać, która ma własny styl, własny sposób bycia. A jednocześnie jest też owiana pewną tajemnicą. To połączenie bardzo mi się podoba. Dlaczego więc czwarte miejsce? No cóż Clara jest super, ale mimo wszystko są trzy postaci, które lubię jeszcze bardziej.


3. Tali'Zorah nar Rayya (Mass Effect)
Dowód na to, że nie liczy się wygląd, tylko osobowość. Postać jest quarianką. Ze względu na słaby układ immunologiczny, Tali nosi cały czas kombinezon. Jest bardzo miłą i sympatyczną postacią. W dodatku jej umiejętności są fajne i przydatne w trakcie gry. Poza tym ma też ładny głos w polskim dubbingu gry.


2. Trance Gemini (Andromeda)
Jeden z mocniejszych elementów Andromedy. O ile reszta postaci jest dość standardowa to Trance stanowi niezwykłe połączenie wielu różnych cech. Z jednej strony dziecinna i naiwna, z drugiej mądra i tajemnicza. Postać jakiej nie zobaczymy nigdzie indziej. Jej tożsamość też nie jest rozczarowująca, a bardzo pasuje do tej postaci.

1. Kaywinnet Lee Frye (Firefly)
Miałem na tej liście kosmitki, roboty, czarownice i inne niezwykłe postaci. Miejsce pierwsze zajmuje jednak człowiek. Kaylee z serialu Firefly jest dość ciekawą postacią. Jest mechanikiem statku "Serenity" i pomimo wykonywania "męskiego" zawodu, jest postacią bardzo ciepłą i kobiecą. Większość twórców seriali, gdy wrzuca postaci kobiece do męskiego zawodu to zazwyczaj robią z niej totalną chłopczyce. Tutaj jest wręcz odwrotnie. Postać ta ma bardzo wiele kobiecego uroku. Moim zdaniem jest to najlepsza postać kobieca jaką widziałem.

czwartek, 20 lutego 2014

Z popcornem w dłoniach (1) Zimowa opowieść

Kiedyś będąc koło multikina zobaczyłem plakat tego filmu. Pomyślałem sobie: "Kolejna kiepska schematyczna historyjka o miłości". Nie wiedziałem jak bardzo się pomyliłem.
Potem przed Lego Przygodą zobaczyłem ten zwiastun:
Na początku nie robiło to na mnie jakiegoś wrażenia. Choć miało momenty interesujące to spodziewałem, że i tak będzie z tego coś słabego. Aż w końcu gdzieś w połowie trailera akcja przenosi się do współczesności, a w tle leci ładna muzyka. Wtedy mnie to naprawdę zainteresowało. Zwłaszcza, że trailer pokazywał różne szczątki fabuły, które ciężko było samemu poukładać w całość. 

Mimo negatywnych opinii postanowiłem wybrać się na ten film. I otrzymałem dokładnie tego czego się spodziewałem po zwiastunie. 
Fabuła jest ciekawa, ale nie każdemu się spodoba. Inne filmy przyzwyczaiły nas do takiego, a nie innego patrzenia na ten sposób opowiadania historii. Zimowa opowieść robi to jednak inaczej. Jak na ten film spojrzeć "szkiełkiem i okiem" to znajdziemy miliardy rzeczy nieprawdziwych, nielogicznych. Jednak jeśli spojrzymy z otwartą wyobraźnią, gotowi przyjąć do swojego umysłu najdziwniejsze rzeczy to film nam się spodoba. Trzeba dać się porwać tej historii zamiast patrzeć na nią analitycznie.
Dużym plusem fabuły jest to jak przekazano to co widz musi wiedzieć. Wszelkie elementy ekspozycji są bardzo naturalnie wplecione w dialogi. Postaci dość szybko wzbudzają sympatię. Są one dość ciekawe. 
Opowieść ta ma fajny, baśniowy klimat. Nie jest on tworzony tanimi chwytami, to coś co człowiek musi poczuć w sobie. 
Wątek miłosny jest mocno związany z głównym wątkiem filmu. I został on pokazany bardzo dobrze. Chociażby pierwsza rozmowa bohaterów. Chętnie zobaczyłbym więcej filmów, gdzie miłość byłaby pokazana tak jak tutaj.
Sam morał też nie jest łopatologiczny. Myślę, że różne osoby mogą wyciągnąć z filmu różne wnioski.

Zimowa opowieść to nie jest film dla każdego. Trzeba bardzo otworzyć swoją wyobraźnie, by dostrzec w nim coś wyjątkowego. 

Ocena 9/10


środa, 19 lutego 2014

Telewizyjne wspomnienia (2): 7 programów telewizyjnych, które uwielbiałem w dzieciństwie

Jednym z trzech filarów moje dzieciństwa była telewizja. Spędzałem mnóstwo czasu oglądając różne programy, seriale czy filmy. Dzisiaj przedstawię listę 7 programów, które w tym czasie były moimi ulubionymi.


7. Milionerzy
Data emisji: 1999-2003, 2008-2010
Kanał: TVN

Teleturniej, który na początku poprzedniej dekady był bardzo popularny. Ja bardzo lubiłem oglądać ten program i był to jeden z moich ulubionych teleturniejów. Jednak, gdy program wrócił z nieco zmienionymi zasadami już nie wciągnął mnie tak bardzo jak kiedyś.

CIEKAWOSTKA:
-Teleturniej ten został sparodiowany przez kabaret Afera w skeczu miliarderzy 


6. Prawie wszystkie programy z Hypera emitowane w latach 2001-2002
Data emisji: 2001-2002
Kanał: HYPER

Tym razem zamiast jednego programu, kilka programów na jednym miejscu. Dlaczego? Otóż żaden z tych programów nie był dla mnie na tyle sentymentalny, by umieścić go osobno. Jednak uznałem, że warto umieścić je na tej liście, bo swego czasu naprawdę lubiłem kanał HYPER. Lubiłem oglądać program Games, który przedstawiał nowości, Fresh Air, który mówił o jednej nowej grze, Replay, gdzie pokazywano różne fajne fragmenty z rozgrywek. Niestety po przerwie wakacyjnej w 2002 roku kanał zszedł na psy i nie miał już nic ciekawego w swojej ofercie.

Program Replay z 2002 roku: https://www.youtube.com/watch?v=bPNrX3WSFQo


5. Gamebox
Data emisji: 2004-2005
Kanał: TVP 1

Jak już widać po poprzednim miejscu w dzieciństwie z zapałem oglądałem wszelkie programy o grach komputerowych. Było takowych wiele, ale żadnemu nie udawało się utrzymać na dłużej. Pod względem wykonania najlepszy był moim zdaniem Gamebox. Miał kilku prowadzących, ciekawe recenzje i był pierwszym takim programem, który mówił też o klasycznych grach. 
Program wrócił po wakacjach 2005 roku, ale nie na długo po kilku odcinkach zniknął z anteny.

4. Tilit TV
Data emisji: 2002-2003
Kanał: TV4

Gamebox może i był najlepszy jednak największy sentyment mam do Tilit TV. Dlaczego? Bo to pierwszy program o grach komputerowych jaki oglądałem. Podobała mi się jego stylistyka zupełnie inna od tego co było w innych programach. 
Niestety program zniknął z anteny w 2003 roku. Nie udało mi się znaleźć żadnego fragmentu tego programu. Jednak znalazłem jego zagraniczne wydanie, które miało taką samą formułę. Można je zobaczyć tu: https://www.youtube.com/watch?v=S2aru0qVfpY

CIEKAWOSTKA: 
-Program prowadziła Joanna Pach, obecnie jest ona aktorką dubbingową. Jej głos możemy usłyszeć między innymi w polskiej wersji językowej Mass Effecta (Liara T'soni), Futuramy (Amy Wong), Awatara: Legendy Aanga (Katara), czy Wojen klonów (Sugi, księżna Satine i kilka innych)


3. Piraci/Piraci Show/ Piraci w tawernie
Data emisji: 1996-2000
Kanał: TVP 1, TVP 2, TVP Polonia, Polsat

Teleturnieje interaktywne kojarzą się raczej z programami tworzonymi kiedyś przez TVN jak Telegra czy inne Łamisłówka. Jednak ten rodzaj programu istniał już w latach 90. 
Program Piraci miał bardzo prostą formułę opartą na grze w statki. Był na tyle popularny, że na wakacje czy ferie pojawiały się specjalne edycje programu, często z nieco zmienionych wyglądem studia. W okresie ferie 1997 roku program ten pod nazwą Piraci Show wywędrował nawet do konkurencyjnego Polsatu. Prowadzony był jednak zawsze przez tego samego człowieka. 
Początkowo istniał też program Piraci z tawernie, gdzie zamiast gry w statki mieliśmy dużą grę planszową. Był on emitowany na TVP Polonia w niedzielę, podczas gdy w poniedziałki na TVP1 lecieli Piraci.
TVP próbowała swego czasu wskrzesić piratów, jednak program został zdjęty po paru odcinkach.

2. Tygodnik moralnego niepokoju
Data emisji: 2003-2006
Kanał: TVP 2

Cyklicznych programów kabaretowych było mnóstwo, jednak mało który był na prawdę ciekawy. Telewizja pełna była niewypałów jak O rety kabarety, czy Fabryka śmiechu. Na szczęście jest pewien wyjątek. Tygodnik moralnego niepokoju to program kabaretowy prowadzony przez kabaret moralnego niepokoju w swoim najlepszym okresie. Każdy odcinek pełen był dobrych skeczy i żartów. Nie było tu za bardzo jakiś miałkich zapychaczy czy starych kotletów, które powszechnie występowały w innych tego typu programach.
W 2006 kabaret zrezygnował z realizacji tego programu. Później próbowali go wskrzesić tworząc Miesięcznik moralnego niepokoju (2007-2008). Ten program był niestety jednak bardzo słaby. Żarty były strasznie suche, a całość była strasznie nijaka.


1. Europa da się lubić
Data emisji: 2003-2008
Kanał: TVP 2

Tego się raczej nie spodziewaliście. 
Był to program rozrywkowy w którym mieszkający w Polsce obcokrajowcy opowiadali o swoich krajach. 
Program zacząłem oglądać w 2003 roku, kiedy to dwójka powtarzała jego pierwszy sezon. Wtedy go polubiłem, jednak moim ulubionym stał się dopiero gdzieś przy trzecim sezonie. Strasznie podobało mi się to, że stworzono program z którego można się zarówno czegoś ciekawego dowiedzieć, ale też i pośmiać się. 
Za czasów 2 i 3 sezonu program był niezwykle popularny. Jego uczestnicy pojawiali się wtedy dość często w telewizji. Potem oglądalność zaczynała spadać, co częściowo mogło się wiązać z tym iż program musiał konkurować z popularnym wówczas "Tańcem z gwiazdami" oraz tym, że po prostu zainteresowanie tematem krajów europejskich spadło. W 2006 roku chciano nawet zdjąć ten program jednak tego nie zrobiono i "Europa..." wróciła z 5. sezonem. Zaczęto jednak dość często zmieniać porę emisji. Z czasem wyczerpano też interesujące tematy na odcinki, starzy uczestnicy odchodzili, a nowi nie byli już tak ciekawi. Ostatni 6. sezon był bardzo słaby. Postanowiono zakończyć na nim program, ale przedtem stworzono ostatni odcinek Europa bye, bye, gdzie powrócili najbardziej znani i lubiani uczestnicy programu. Było to bardzo dobre pożegnanie z tym programem.
Europa da się lubić była moim ulubionym programem z czasów mojego dzieciństwa. Oglądałem prawie każdy odcinek jaki leciał, prawie każdą powtórkę. Nawet kiedy w 6. sezonie program był totalnym dnem to mimo to oglądałem go z sentymentu do poprzednich sezonów. 
Ostatnio nawet obejrzałem na Youtube kilka odcinków programu i nawet dzisiaj mogę powiedzieć, że jest on fajny. Szkoda, że dzisiaj nie ma takich programów.

CIEKAWOSTKI
-Program miał w 2003 roku nieco dłuższy odcinek specjalny złożony z fragmentów 1 sezonu.  Był on wyemitowany tylko raz o dość późnej porze (niedziela 22.45). Nigdzie w internecie nie ma jednak informacji o jego istnieniu. 
-Z okazji 50. odcinka powstał program "Benefis Europa da się lubić". Był on jednak dość słaby. Żarty rzucane tam w większości były dość suche, a samo widowisko mało ciekawe. 
-Kabaret moralnego niepokoju zrobił parodię programu w skeczu Europa nie da się nie lubić