piątek, 19 grudnia 2014

Film/seriale, które chciałbym obejrzeć, ale nie powstały

Czyli zestawienie tego co chętnie bym zobaczył, gdyby coś takiego się pojawiło, ale niestety nikt w hollywood, ani nigdzie indziej nie wpadł na ten pomysł.

1. Filmy o miłości
Zapewne większość powie, że takich filmów jest miliardy. Tak, ale one nie przedstawiają miłości. Przedstawiają ograny schemat pokazywania miłości w filmach. Zawsze oglądamy te same motywy (wredny chłopak, który jest bucem, nieporozumienie gdzieś pod koniec filmu, wielka scena kiedy na końcu biegną sie spotkać, ale to się wydaje już praktycznie niemożliwe). Czemu nikt na całym świecie nie nakręcił prawdziwego filmu o miłości. Takiego w którym przedstawione będzie nam uczucie pomiędzy bohaterami, a nie ograne motywy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. O ile istnieją dobre filmy z wątkiem miłosnym, które skupiają się na innych elementach (jak chociażby 5 centymetrów na sekundę, który skupia się na pokazaniu rozłąki głównych postaci) to filmu o samej miłości tak naprawdę nie ma.

2. Czegoś nowego z fantastyki
W ostatnich latach fantastyka leży. Świetne seriale jak Farscape i Firefly zakończyły swoje istnienie. Star Trek zresztą też. W filmach jest niewiele lepiej, co prawda powstały dwa filmy Star Trek, ale były one raczej próbą reaktywowania marki poprzez zrobienia z niej nowych Gwiezdnych wojen. Tylko, że w tych filmach po prostu mamy Gwiezdne wojny w świecie Star Treka. Niezbyt wykorzystano potencjał tego uniwersum. Zrobiono po prostu w miarę dobre filmy s.f., ale to nic co by można było obejrzeć więcej niż jeden czy dwa razy.
Strażnicy galaktyki są pod tym względem lepsi chociaż sam film jest trochę jakby dopiero wstępem. Trochę brakuje tu jakiegoś rozszerzenia tego uniwersum (wszelkie komiksy z tej serii dzieją sie w innym uniwersum, mają zupełnie inne postaci, mają zaledwie kilka zeszytów  albo mają już trochę zeszytów, ale są nierozerwalnie złączeni z innymi komiksami, bez których nie da się tego zrozumieć).
Wielkie nadzieje wiązałem z Defiance. Niestety okazało się, że fabuła i postaci są dość sztampowe, a cała fabuła dzieje się tylko na Ziemi i to w jednym miejscu.
Nie ma nic co byłoby czymś na miarę Matrixa, Gwiezdnych wojen czy Władcy pierścieni. To co mamy w kinach to tylko odcinania kuponów od znanych marek, albo filmy, które wykorzystują z fantastyki tylko drobne motywy, a dzieją się w dość przyziemnym środowisku.
Brakuje czegoś nowego z fantastyki, co by miało swój pomysł. Co by miało jakiś ciekawy świat przedstawiony, pokazało coś niezwykłego i miało ciekawą fabułę.

3. Czegoś o młodych ludziach
Tego też powstaje niby dużo, ale prawie wszystko jest po prostu słabe. Licealiści zawsze pokazani są w dokładnie ten sam sposób, a jak ktoś pokazuje ich "realnie" to oznacza to wrzucenie do serialu czy filmu wszystkich możliwych nałogów i deprawacji.
Poza tym w świecie filmowym studenci nie istnieją. Nie ma żadnego filmu dziejącego się na studiach. Parę razy widziałem stwierdzenia, że byłoby to zbyt nudne. Nieprawda. Sam studiuje od prawie 6 lat i powiem, że dałoby się zrobić porządny komediodramat wokół tego. Tylko niestety twórcy wolą nakręcić kolejny stereotypowy film o nastolatkach. Jedynym dobrym serialem o młodych ludziach jest Joan z Arkadii. Tam mamy normalnych ludzi, niemalże takich jak można spotkać wszędzie, problemy, które są ciekawe, ale nie przesadzone. Niestety serial urwano po drugim sezonie i nie mamy nic w podobnym stylu.

4. Filmy o niepełnosprawnych
No właśnie. Jedyne filmy poruszające ta tematykę są zazwyczaj nudnymi dramatami, nie wywołującymi żadnych emocji.
Chętnie bym zobaczył coś co pokazuje niepełnosprawnych jak Katawa Shoujo, czyli jako normalnych ludzi. Trochę denerwujące, że tyle mówi się o tolerancji a jakoś w mało którym filmie mamy niewidomego, czy kogoś na wózku. Nie mówię by zrobić z tego społeczny przymus jak w przypadku afroamerykanów (czyli jak w filmie nie ma afroamerykanina to jest on zły i rasistowski), tylko o tym by częściej pojawiali się też niepełnosprawni.

5. Steampunk
Jest co prawda kilka tytułów w tych klimatach, ale nie należą one do szczególnie rewelacyjnych. Zwykle są to po prostu filmy przygodowe, takie które obejrzy się raz i tyle, bo nie mają nic szczególnego co by przykuło uwagę.

6. Cyberpunk
Z cyberpunku z udanych pozycji można wymienić tylko pierwszego Matrixa. Nie ma nic ciekawego w tych klimatach, a szkoda, bo ta stylistyka jest bardzo fajna i ciekawie byłoby zobaczyć coś więcej z tego gatunku. Niby powstały jakieś anime w tych klimatach, ale zazwyczaj są one dość nudne, nie mające jakiegoś ciekawego pomysłu na fabułę.

7. Film/Serial z fantastyki z kobietą jako główną bohaterką
Niestety kino jest dość seksistowskie. Zwłaszcza w fantastyce. Kobiece bohaterki jako główne postaci znajdziemy tylko w filmach dla nastolatków jak Zmierzch czy Igrzyska śmierci, gdzie fantastyki w gruncie rzeczy jest stosunkowo niewiele (jest ona uzupełnieniem wizji świata, a nie jego podstawą). Nawet jeśli mamy grupę głównych postaci, to kobieta nigdy nie będzie jej liderem. Tym zawsze będzie biały facet (jedyne wyjątki to Star Trek: Stacja kosmiczna, Star Trek: Voyager czy Planeta Skarbów). Jeśli mamy kobietę dowodzącą jakąś grupą to zazwyczaj jest to postać drugoplanowa albo epizodyczna.
Fajnie by było zobaczyć coś z fantastyki, gdzie to kobieta odgrywa główną rolę, a nie kolejny biały facet.

To tyle jeśli chodzi o filmy, które nie istnieją, a chciałbym obejrzeć.Oczywiście nie jestem osobą nieomylną. Może tak naprawdę, gdzies w jakimś kraju jest taki film, ale go nie zauważyłem. Jeśli znacie coś takiego to piszcie.


środa, 10 grudnia 2014

Śmierć Gwiezdnych wojen

Kiedyś jak zaczynałem czytać fora o Gwiezdnych wojnach natrafiłem na zastanawianie się jak to wszystko się skończy. Kiedy całe uniwersum się zakończy, nie będzie już nic. Kiedyś wydawało się to niemożliwe, ale teraz przeżywamy śmierć Gwiezdnych wojen

1. Skasowanie EU
EU było trzonem Gwiezdnych wojen. Bez niego Star wars byłoby serią sześciu filmów i w sumie nie byłoby czym się w nim zajmować, o czym dyskutować.
Nie dość, że EU napędzało fanostwo, to jeszcze dało nam wiele znacznie lepszych i ciekawszych historii niż to co widzieliśmy na ekranie. Zobaczyliśmy jak uniwersalny jest świat gwiezdnych wojen, jak wiele rzeczy można tu wymyślić, dorzucić do tego wszystkiego.
Niestety, przyszedł Disney i powiedział, że to idzie na śmietnik. Bez dokończenia zaczętych wątków. A zapowiadane pozycje z nowego uniwersum? Tylko odcinanie się od tego co ludziom podobało się w filmach. Nic nowego, kreatywnego. Żadnego rozwoju tego świata, który na nowo jest pusty.

2.Wstrzymanie książek i komiksów. 
Ze względu na wykupienie Lucasfilmu przez disneya w Polsce przestały wychodzić książki i komiksy. No bo trzeba uzgodnić nowe warunki czy coś. Ok, spoko, tylko to trwa już jakieś pół roku! Disney kompletnie w tym momencie olewa fanów, nie dając im dostępu do nowych książek i komiksów. Tak jak ja chcę przeczytać A New Dawn, ale oczywiście nie mogę, bo przez Disney nic nie wychodzi.

3. Wszystko dla dzieci
Wszystko co obecnie wychodzi z SW to produkty dla dzieci. Wystarczy pochodzić po sklepach i widać, że nic "dorosłego" z logiem SW nie kupimy. W telewizji mamy dwa seriale "Kroniki Yody" i "Rebelianci". Oba tylko dla dzieci, nie mające nic do zaoferowania dla dorosłych.
Można odnieść wrażenie, że Disney traktuje SW jak jakiegoś Ben 10, Transformersy czy inne marki nastawione typowo dla dzieci.
A jak już się znajdzie święty gral w postaci czegoś z SW co nie krzyczy "jestem zdziecinniałym dorosłym" to są to produkty robione byle jak i tylko odwołujące się do filmów. Kiedyś mieliśmy chociaż Star Wars Miniatures, które brało ile się da z gwiezdnych wojen. Dziś mamy tylko X-wingi, dziejące się tylko w jednych czasach, z tylko trzema frakcjami i w dodatku mega drogie.
Nie ma nic fajnego co by można było pójść do sklepu i sobie kupić z logiem SW.

4.Gry
Gier komputerowych nie ma. Nawet nie zapowiedziano niczego ciekawego. Jest The Old Republic, ale to nudne i jest przekombinowane (nawrzucają tysiące skilli, a potem człowiek się w nich gubi totalnie). Poza tym nie ma trybu dla tych, którzy chcą skupić się na fabule, a nie ciągłym podbijaniu levela. Już nie mówiąc o tym, że same fabuły są dość nudne, towarzyszy jest mało i są nieciekawi, Swobody, która była strasznie zapowiadana w niemalże każdym filmiku zapowiadającym totalnie nie ma. I jeszcze w dodatku przez tą grę pojawiła się najbardziej wkurzająca książka z logiem Star Wars czyli Revan, który kompletnie niszczy KotORy.


W dzisiejszych czasach trudno być fanem. Nie ma ani książek, ani komiksów, ani gier. Kompletnie niczego. A to co zapowiadają raczej nie napawa optymizmem. No bo ile można czytać o Luku, Lei, Tarkinie. Te postaci widzieliśmy już miliardy razy. Jak się patrzy na wszelkie zapowiedzi. To nie ma nic, co zapowiadałoby coś równie dobrego jak chociażby "Republic" czy KotORy. Ma się wrażenie, że czeka nas jedno wielkie odcinanie kuponów od popularności starej trylogii. Czyli zamiast opowiedzieć ciekawą historię opowiadamy byle co, a to i tak się sprzeda bo są postaci z filmów. Takie podejście jednak rzadko kiedy rodzi coś dobrego. Zazwyczaj najlepszymi dziełami w uniwersum SW są te które nie bały się zaryzykować i zacząć pokazać czegoś nowego, świeżego, oryginalnego. Niestety nadszedł czas, kiedy będziemy patrzeć jak gwiezdne wojny umierają.

wtorek, 2 grudnia 2014

Star Wars Rebels- co mi się podoba a co nie?

Star Wars Rebels to kolejny serial Star Wars i choć jest on lepszy niż The Clone Wars to jednak mimo wszystko spodziewałem się czegoś innego. Jako, że skończyła się I część I sezonu i mamy przerwę w wyświetlaniu odcinków uznałem, że to dobry moment, aby napisać o moich wrażeniach z serialu.

Zacznijmy od plusów serialu.

1. Główni bohaterowie
Dostajemy grupę postaci, które pod względem różnorodności czy potencjału do opowiadania ciekawych historii mogą się równać postacią z wielu seriali s.f. Są w miarę dobrze zrobieni. Widać, że próbowano, aby nie były tak do końca sztampowe jednak nie posunięto się z tym jakoś bardzo daleko.

2. Lepsze niż TCW
Na pewno serial ten jest lepszy od TCW zarówno pod względem postaci, jak i historii. No i tutaj nie wciska się na siłę elementów EU, po to żeby je kompletnie zmienić i wkurzyć fanów.

3. Nie rujnuje EU
Mimo iż serial nie dzieje się w tym samym świecie co EU, to mimo wszystko łatwiej byłoby go włączyć do starego kanonu niż TCW. Nawet patrząc tylko na pierwsze kilka odcinków TCW, to znajdziemy tam wiele rzeczy, które nie pasowały do reszty. Tu tak nie ma. To zabawne, że kreskówka z poza Legends bardziej do niego pasuje niż kreskówka która w nim jest.

4. Są ciekawe momenty
Nie jest to serial to tak dobry jak "Awatar: Legenda Aanga", ale wciąż jako serial Star Wars jest w miarę OK. Czasem znajdziemy jakiś fajny dialog, sceny akcji też jakoś wyglądają (nawet niektóre zapadają w pamięć, co jest wielkim postęp, gdyż w TCW pojedynki były totalnie nijakie). No i jedna ze scen pod koniec "Iskry Rebelii", w której naprawdę czuć było klimat SW. W dodatku ta scena ładnie oddawała czasy w którym dzieje się serial.

Jakie są rzeczy, które mi się póki co nie podobają?

1. Brak fabuły
Poszczególne odcinki to pojedyncze historie, które nie bardzo są ze sobą związane. Powiązania te są ledwie widoczne i nie ogrywają większego znaczenia. Cała działalność załogi w gruncie rzeczy nie ma sprecyzowanego celu, ani nic co jakoś dawałoby chociaż iluzje tego, że mamy fabułę, która idzie naprzód.

2. Brak głębi postaci
Postaci są ciekawe i można wiele z nich wycisnąć. Tyle, że twórcy tego nie robią. Nawet w żaden sposób nie zaznaczają tych wątków na zasadzie "ciekawe co się za tym kryje, co się wtedy stało". Nawet kiedy zdarza się, że postać coś wspomina o przeszłości to jest prezentowane w mało interesujący sposób.

3. Mało postaci kobiecych
Po pierwsze standardowo w głównej załodze jest mniej kobiet niż mężczyzn. Po drugie Hera i Sabine przez większość czasu są bardziej w tle tego wszystkiego. Są jak postaci drugoplanowe. Nawet w odcinku, który miał się na nich koncentrować było ich za mało.

4. Kapitan Hera, ale dowódca Kanan
W pierwszych filmikach zapowiadających było wspomniane, że Hera to kapitan. Uznałem, że to fajny motyw, że liderem drużyny będzie kobieta i to kosmitka. Coś czego nie mieliśmy od czasów Planety skarbów. Jednak w samym serialu okazuje się, że liderem jest Kanan, a Hera jest właścicielką statku i dlatego jest kapitanem. Szkoda, bo mógł to być ciekawy motyw pokazujący dzieciom, że dowódcą może być każdy nawet jeśli jest innej rasy i płci. A tak znowu mamy lidera w postaci białego faceta (jak w praktycznie każdym serialu s.f.).

5. Kessel
Mając całe uniwersum planet o zwyczajnym wyglądzie, twórcy Rebelsów wybrali tą która tak nie wyglądała i zrobili z niej planete o standardowym kulistym wyglądzie.

6. Trochę za łatwo
To problem, który był już w TCW i tutaj też on występuje. Głównym bohaterom trochę za łatwo idzie to wszystko. Nawet jak na kreskówkę dla dzieci to wszystko idzie im zbyt prosto. Gdyby tak było to rebelia rozwaliłaby Imperium w kilka lat, a nie przez ponad 20.

7. Jedna planeta
Główni bohaterowie kręcą się wokół jednej i tej samej planety. Cały czas są gdzieś w jej pobliżu. To nie dość, że nudne to trochę nielogiczne (tacy, którzy tak walczą z Imperium raczej powinni często zmieniać miejsce działania, by nikt ich nie wytropił).

8. Animacja
O ile tła i rzeczy takie jak przyroda czy budynki wyglądają dobrze. Postaci są nieco plastikowe. Poza tym w serialu często używają tych samych postaci aż do przesady, co trochę bywa denerwujące.

9. Brak czołówki totalnie denerwuje mnie brak jakieś czołówki wprowadzającej widza w serial. Czołówki to swego wizytówka serialu. Tutaj wszystko ogranicza się do loga serialu

Mam nadzieje, że serial się poprawi i w przyszłości będzie mniej rzeczy na które narzekam.