No, a właściwie w latach 90. i przez pierwszą połowę poprzedniej dekady powstało kilka ciekawych seriali s.f.. Były to sciene fiction z prawdziwego zdarzenia pełne obcych, robotów, innych planet i różnych niezwykłych rzeczy.
Zupełne przeciwieństwo współczesnych produkcji, gdzie nawet jeśli bierze się w miarę niesamowity temat to robi się z niego coś przyziemnego. Chociażby na taką manierę cierpi Defiance, w którym akcja dzieje się w jednym miejscu na ziemi czy inne seriale teoretycznie s.f., ale raczej powinny być nazywane low s.f. (bo tylko biorą drobne elementy z gatunku).
Dzisiaj wrócimy do starych dobrych czasów. Do galaktyk pełnych niezwykłych rzeczy, do kosmicznych przygód jakich nie powstydziłyby się "Gwiezdne wojny".
Wpis ten zacznie przegląd najciekawszych moim zdaniem seriali space opera. z dawnych czasów.
Ucieczka w kosmos (Farscape)
Rok produkcji: 1999-2003
Nazywam się John Crighton...
Serial opowiada o astronaucie, który podczas lotu wahadłowcem wpada do tunelu czasoprzestrzennego. Trafia do innej galaktyki pełnej różnych kosmitów.
I ta galaktyka jest naprawdę inna. Twórcy naprawdę fajnie powkładali w fabułę różne drobnostki, które jeszcze bardziej rozbudowują ten świat. Sprawia to, że mamy wielki ciekawy świat pełen niesamowitych obcych.
....Jestem astronautą...
Serial w pewnym sensie wyprzedzał swoją epokę. Zamiast jak inne seriale tego typu, skupiać się na przygodach bohaterów, postanowiono tu się skupić na samych postaciach i relacjach między nimi. Tak samo nie jest on stricte przedstawicielem jednego gatunku, tylko łączy w sobie różne gatunki. O ile dzisiaj w serialach to w miarę normalne, ale w czasach gdy robiono ten serial tak nie było. Ten serial był prekursorem. Szedł w nową stronę. To sprawia, że serial jest wspaniały.
Przez tunel w czasoprzestrzeni dostałem się do odległej części wszechświata...
Mamy gromadkę wyrazistych postaci różnych ras. Przy czym inna rasa nie oznacza dodania innego kształtu uszu czy nosa jak w Star Trek czy Star Gate. Kosmici są bardzo inni. Pomimo iż są robieni starymi metodami (jak w klasycznych Gwiezdnych wojnach), to są bardzo żywi i prawdziwi. Częściowo to też wynika z historii. Cała fabuła wrzuca wiele detali na temat tego świata. Budują one jego realność. Poza tym też różne rasy nie tylko różnią się wyglądem, ale też pod względami kulturowymi. Każda społeczność jest inna i bohaterowie pochodzący z nich widać, że z niej pochodzą. Po prostu widać w nich wpływy kultur w których dorastali. Takie rzeczy sprawiają , że wierzymy w ten świat. Relacje Johna z kosmitami i różne dialogi w którym nasza rzeczywistość zderza się z tą inną rzeczywistością nadają temu serialowi wyjątkowego charakteru.
...na statek.... na żyjący statek pełen dziwnych, obcych form życia...
Cały serial to jedna wielka kantyna Mos Eisley z Gwiezdnych wojen. Wszędzie masę kosmitów robionych starymi metodami. Efekty CGI ograniczone do minimum, a te które są wyglądają bardzo klimatycznie. Serial pomimo żonglowania wieloma zupełnie przeciwnymi gatunkami jak komedia czy dramat, ma swój unikalny klimat. Czasem dzieją się tu nieco szalone rzeczy, czasami dzieją się poważne dramaty, wątpliwości.
Wzywam pomocy. Czy ktoś mnie słyszy?
Serial w przeciwieństwie do innych nie milczy przy tym, nie ucieka od emocji, czy pokazania problemów postaci (jak teraz robi się bardzo często w filmach fantastycznych/mających fantastyczne elementy). Gdy John trafia do tego innego świata, podkreśla się jego zagubienie, problemy ze zrozumieniem rzeczywistości. Dostosowanie się do tego świata jak w życiu jest długą drogą. Tak samo jak relacje między postaciami. Tutaj nie mamy tak, że postać dołącza do nich w pierwszym odcinku, a potem w 3. czy 4. ratuje pozostałym tyłki i są wielkimi przyjaciółmi. Nie, relacje są bardzo naturalne. Tak samo jak postaci. Każda z nich ma jakieś swoje wady. Każda z nich czasem musiała zrobić coś złego, albo stanąć w trudnej sytuacji. Ale pomimo tego wszystkiego serial nie jest telenowelą, czy smutnym dramatem. To nadal przygoda w stylu Gwiezdnych wojen, ale jeszcze bardziej szalona i jeszcze bardziej zagłębiająca się w postaci.
Aeryn: Dlaczego chcesz wrócić na planetę, na której szerzą się choroby i jest tyle nieszczęść?
John: Wy nie macie czekolady
Jeśli spodobał wam się film "Strażnicy galaktyki" i chcielibyście zobaczyć coś w tym stylu to właśnie ten serial jest warty uwagi. Przy czym pierwszy sezon ma pewne słabsze momenty (zwłaszcza w środku). Zresztą pierwszy odcinek pomimo iż jest bardzo fajny też nie jest odcinkiem w stylu "robimy wszystko by cię zachęcić". Raczej skupiają się na opowiedzeniu historii.
Warto przecierpieć gorsze momenty, bo serial jest tego wart.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz