Dziedzictwo Mocy to składająca się z 9. tomów seria. Akcja dzieje się 40 lat po bitwie o Yavin. Opowiada ona o upadku przejściu na ciemną stronę jednego z bohaterów i wielkiej galaktycznej wojnie domowej. Fabuła bardzo przypomina to co znamy z nowej trylogii. Mamy podobne motywy, podobne sceny, podobne rozwiązania fabularne. Nawet postać, która przechodzi na ciemną stronę przypomina nieco po pewnymi względami Anakina Skywalkera.
Początkowe tomy to zaledwie wprowadzenie, sam konflikt dopiero się rodzi. I pokazano to nawet ciekawie, przez pierwsze dwa tomy, potem otrzymujemy dwa tomy będące zapychaczami. Zarówno Nawałnica jak i Wygnanie są historiami mało ciekawymi i mało wnoszącymi do serii. Potem mamy Poświęcenie, które na początku strasznie nudzi, a pod koniec nieźle się rozkręca. Szósty tom jest bardzo dobry, choć nie pozbawiony wad. Potem mamy trzy ostatnie tomy, gdzie poziom serii diametralnie spada. '
Gdzie pisarzy trzech tam nie ma co czytać
Głównym mankamentem fabuły książek jest fakt iż pisało ją trzech autorów. I każdy ciągnie fabułę w swoją stronę wrzucając swoje ulubione postaci. Przez to ciężko wskazać w serii kogoś w rodzaju głównego bohatera. Jedne tomy wydają się skupiać na pewnych postaciach, a potem nagle jedna z postaci drugoplanowych nagle staje się mega ważna. Czasem też fabuła jakby za bardzo skupia się na postaciach pobocznych zamiast tych odgrywających ważniejszą rolę. Mamy tu niezły kocioł. Trochę to sprawia wrażenie jakby każdy z autorów miał swój pomysł na serie i jak najbardziej próbował go wcisnąć do swoich książek. To sprawia iż czasem książka jest na siłę wydłużona o wątki kompletnie nie potrzebne z punktu widzenia całej serii (jak wątek mandaloriański w V tomie).Inną wadą fabuły jest fakt iż seria sprawia wrażenie zbyt rozciągniętej. Trochę jakby mieli pomysł na 6 tomów, a zrobili 9. Tak więc, dlatego praktycznie każdy tom ma jakieś bardzo nudzące momenty, które nie wnoszą nic istotnego. Niektóre tomy jak Wygnanie składają się w dużym stopniu z takich rzeczy.
Z denerwujących wad serii mamy jeszcze fakt, iż często fabuła opiera się na odkrywaniu przebiegu pewnych zdarzeń. Problem jest jednak taki, że czytelnik od razu wie co tam się stało. Czyli najpierw nam pokazują scenę, a tom później inna postać próbuje się dowiedzieć co się stało w tamtej scenie. I jest to kompletnie bezsensowne. Zrozumiałbym, gdyby użyli takiej sztuczki by nas zmylić pokazując akcje z różnych perspektyw, albo pokazując nie jasną scenę, a potem powoli odkrywać wyjaśnienie. Wtedy to miałoby jakiś sens, a tak to nudzi i denerwuje czytelnika.
-Teraz pokonam cię
-Wcale nie, bo będzie jeszcze kilka tomów
Inną wadą jest naginanie wszelkich wydarzeń i ich logiki pod potrzeby wydawnicze. I tak ci źli potrafią przez kilka tomów cudownie przeżywają wszelkie pojedynki. Jest to strasznie nadużywane i przez to bywa denerwujące. Tak samo jak osłabianie siły mistrzów Jedi by ten zły mógł przetrwać do końca serii.
Plusem fabuły jest pomysł na to by główny konflikt trochę mieszał w relacjach między postaciami. Niestety ten motyw urywa się trochę jakby za szybko. Pozytywne wrażenie zrobił na mnie wątek Boby Fetta w drugim tomie serii, lecz w późniejszych tomach jest on słabo prowadzony.
Jednak seria ma fajne momenty, jak na przykład motyw Bena Skywalkera w VI tomie, który na początku może wydawać się wątkiem dość sztampowym to później okazuje się, że tak nie jest.
Czarny charakter wydobyty z otchłani klasycznych marvelowych komiksów Star Wars
Jeśli chodzi o postaci to część z nich poprowadzono bardzo dobrze. Główne postaci filmowe mają trochę inny charakter niż w filmach, ale tak właśnie powinno być. Minęło 40 lat, więc wiadomo, że nie będą już tymi samymi osobami co kiedyś. Inne postaci też pokazano dobrze. Nawet Zekk już nie był tak denerwujący jak w Nowej Erze Jedi.Jeśli chodzi o źle poprowadzone postaci to zaliczyłbym do nich Jainę Solo. Przez większość tomów przewija się wątek miłosny z nią i dwoma mężczyznami. I ona cały czas nie wie którego wybrać, co jest słabym motywem. Niestety przez pierwsze 7 tomów to jedyne co ma do zaoferowania ta postać. Nie ma niczego ciekawego z tą postacią. Dopiero od VIII tomu ta postać nabiera rumieńców. Tahiri została poprowadzona w sposób zupełnie nie pasujący do jej postaci. Samo zachowanie tej postaci jest słabe zwłaszcza jeśli spojrzymy na jej wiek. Niestety tu autorzy się nie postarali.
Solo tworzą duet
Generalnie po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów dałem serii olbrzymi kredyt zaufania. Przymykałem oko na wiele niedociągnięć serii, wierzyłem, że w późniejszych tomach seria pokaże na co ją stać. Kiedy przeczytałem dwa ostatnie tomy dostrzegłem jak bardzo przesadzony był mój zachwyt tą serią. Jak wiele błędów miała w sobie, zarówno jeśli chodzi o prowadzenie fabuły czy wprowadzanie różnych postaci.Gdybym miał kiedyś wskazać największe rozczarowania jeśli chodzi o książki SW, to ta seria byłaby w czołówce.
Oceniam na 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz