poniedziałek, 28 października 2013

Z teleodbiornika (1) Andromeda

Po sukcesie Star Treka, jego twórca Gene Roddenberry miał pomysł na kolejny serial. Jednak ze względu na mroczniejszą i poważniejszą tematykę nie zrealizował go. Po jego śmierci w 2000 roku stworzono ten serial na bazie jego zapisków. Tak narodziła się Andromeda.

Serial był emitowany premierowo w latach 2000-2005 w stanach. Przez 5 sezonów mieliśmy 110 odcinków serialu. Sam serial opowiada o Dylanie Hunt, kapitanie federacji, którego statek wpada do czarnej dziury. Gdy zostaje wyciągnięty okazuje się, że minęło 300 lat, a Federacja została zniszczona. Mając jeden statek i szczątkową załogę kapitan Hunt chce wskrzesić Federacje.

Fabuła brzmi trochę naiwnie i w sumie trochę taka jest. Przez większość czasu serial to produkcja z etykietką "proste, łatwe i przyjemne". Coś jak seriale z lat 90. takie jak Herkules czy Xena. Jednak, o ile tamte seriale w pełni akceptowały swoją prostotę i skupienie na przygodzie kosztem logiki, to Andromeda próbowała sięgać wyżej. W serialu pojawiło się sporo bardzo poważnych wątków jak choćby miłość pomiędzy androidami, walczenie ze swoimi pierwotnymi zachowaniami, szkodliwość narkotyków, używanie broni niszczącej całe układy gwiezdne i wiele innych. Wątki te są jednak trochę uproszczone, przez co serial zachowuje swój lżejszy styl.
Trance, takiej postaci nie znajdziecie nigdzie indziej.
Jeśli chodzi o postęp fabuły to o ile do drugiego sezonu wszystko było w miarę składne (pomijając może cudowne rozwiązania, o których odcinek później wszyscy nie pamiętają). Potem sami twórcy zaczęli gubić się w fabule. W trzecim sezonie mamy wątki wyskakujące znikąd, albo nagle urywające się. Potem mamy czwarty i piąty, które totalnie się gubią. Czasami jedna tajemnica potrafiła być wyjaśniona na dwa sprzeczne sposoby, a inne zapomniane. Nie mówiąc już o tym, że pewne motywy po prostu się urywają. Chociażby motyw pewnego dzwoneczka, który pojawił się w czwartym sezonie później został totalnie zapomniany.

Z postaciami bywa różnie. Kapitan Dylan Hunt to typowy kapitan w stylu Kirka z Star Treka. Jest to ten, dobry i szlachetny, który zawsze robi wszystko dla wspólnego dobra. A nawet jeśli robi coś złego to tylko i wyłącznie z dobrych intencji. Poza tym dość często mu się zdarza flirtować z nowo poznanymi kobietami. Ma na tyle osobowości by była w miarę wiarygodna, ale na tyle mało by w jakiś sposób przykuć moją uwagę.
Pierwszy oficer statku Beka Valentine jest pewna siebie, śmiało dążąca do celu. Ma własne zdanie i nie boi się go wyrażać. Postać ta została wykonana przyzwoicie. Nie mam jej dość, ale też nie powiem by to była jedna z postaci, które bardzo lubię.
Tyr Anasazi to człowiek preferujący rozwiązania siłowe. Jednak nie jest to pusty mięśniak, ale osoba potrafiąca sprytnie manipulować innymi. Może nie jest to coś nowego, ale w sumie to nawet to ciekawa postać, nadająca trochę uroku serialowi.
Seamus Harper czyli klasyczny przykład naukowca, który zrobi cudowną Deus ex machinę ratującą całą sytuacje. Jest to postać, która dodaje serialowi trochę humoru. Osobiście lubię go, a jego zabawne teksty nadal mi się podobają.
Trance Gemini czyli powód dla którego warto po Andromedę sięgnąć :) Jest to postać niezwykła, łącząca w sobie wiele cech. Jest postacią, która wydaje się być po prostu dziecinna i naiwna, ale z czasem widać, że jest w niej coś więcej. Z czasem okazuje się w sumie najlepiej stworzoną i najciekawszą postacią w serialu. Takiej postaci nie ma w żadnym innym serialu.
Rommie to android będący avatarem statku w realnej rzeczywistości. Postać ta jest ciekawa, bo mimo wszystko rzadko mamy w tego typu serialach androidy i motyw ich uczuciowości. Kolejny powód by jednak sięgnąć po Andromedę.
Rev Bem przynależy do rasy magogów. Są oni postrachem galaktyki- gdy atakują zabijają i gwałcą co tylko się rusza. W przeciwieństwie jednak do swoich pobratymców, Rev Bem wyrzekł się zabijania i został wierzącym w opatrzność. Rzadko kiedy w s.f. mamy postacie pokazujące jak religia może pomagać w walce z pewnymi słabościami. Ten wątek jest dość ciekawy, podobnie jak sama postać tego magoga.
Powód dla którego warto obejrzeć.
Inne postaci, które dołączą do załogi nie są aż tak charakterystyczne, ani też ciekawe. Jeśli chodzi o postaci drugoplanowe to nie ma zazwyczaj takich, które zapadły by jakoś w pamięć. W serialu brakuje też jakiegoś porządnego czarnego charakteru, który by się pojawiał przez większość odcinków.
Na ten serial po raz pierwszy natrafiłem 7 lat temu. Wtedy byłem nim kompletnie zachwycony. Lecz, gdy kilka lat później ujrzałem go ponownie... No cóż wtedy pytałem siebie "Jak to mogło mi się podobać?".
Niedawno jednak postanowiłem znów spróbować i serial nie wydał mi się zły. Owszem ma wiele wad, ale ma też wiele ciekawych pomysłów (np. wątek Trance) i wątków, których nie było nigdzie indziej.
Dziś prawdziwych kosmitów już nie ma...
Jeśli ktoś szuka kolejnego Babylonu 5 czy Battlestar Galactici to się zawiedzie. To serial prosty, łatwy i przyjemny w odbiorze. Jeżeli zaczniemy patrzeć na niego pod tym kontem i przymkniemy czasem oko na pewne uproszczenia to zobaczymy coś fajnego. Andromeda w wielu momentach może przypominać zwyczajny skrojony wg standardów gatunku prosty serial. Ale ma jednak w sobie elementy, których nigdzie indziej nie ujrzymy (niektóre postaci, wątki), a także fajny klimat.

Podsumowanie
Plusy
-Ciekawe pomysły fabularne
-Prosty serial, ale mający wiele poważnych wątków
-Trance Gemini
-Rev Bem
-Muzyka nadająca serialowi klimat

Minusy
-Fabuła czasem trochę przewidywalna
-Urywanie niektórych motywów
-Brak wyjaśnienia niektórych tajemnic
-Zakończenie, choć pomysłowe to czegoś mu brakuje
-Sezony 3-5, mają sporo średnich i kiepskich odcinków

 9/10 (jako serial prosty, łatwy i przyjemny)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz